Miłość wysokiej klasy
Facet o pół metra niższy nie jest raczej najlepszą partią dla kobiety, w każdym razie w zachodnim kręgu kulturowym. Rodzi to pytanie, czy gombrowiczowska „forma” stereotypów może być realną przeszkodą dla związku.
Sama mierzę niecałe półtora metra, i dla jasności, dawno przestałam rosnąć, więc potrafię sobie wyobrazić problemy, jakie napotyka na swojej drodze ponadprzeciętnie niska osoba dorosła. Reżyser Faceta na miarę, Laurent Tirard, świetnie pokazuje dowcipy sytuacyjne, wynikające z takiego a nie innego wzrostu człowieka. Komedia ta jest tak dobra, że razem z ojcem popłakaliśmy się na niej ze śmiechu, a to obecnie rzadkość.
Fabuła filmu jest dość prosta. Piękna prawniczka poznaje zabawnego, inteligentnego architekta, który byłby ideałem gdyby mierzył nieco więcej niż 136 cm. Spojrzenia i opinie innych budzą w niej wątpliwości, czy taki związek nie będzie zbyt trudny.
Pochwalić należy nie tylko aktorów, ale i grafików, gdyż w rzeczywistości główny bohater ma 182 cm wzrostu, a tego „małego” oszustwa prawie nie widać. Producenci uzmysłowili też widzom, że chora przysadka czy tarczyca to niekoniecznie kalectwo, a jedynie więcej zabawnych sytuacji życiowych.