Śmierć w Hollywood
Śmierć często pojawia się w życiu na tyle niespodziewanie, że nikt z nas nie jest w stanie się na nią przygotować. Jednego dnia jeszcze człowiek jest w stanie normalnie pracować, a następnego może już go nie być. Poważny temat, który znajduje także swoje odniesienie w świecie filmowym.
Ileż razy w ciągu roku słyszymy o śmierci i to niespodziewanej znanych aktorów i aktorek. Nie oceniając już przyczyn, każdy kinoman wspomina filmy z udziałem tej osoby. W tamtym roku wszyscy wspominali Paul’a Walker’a. Tak jak już zdążyliśmy się przyzwyczaić, że wraz z śmiercią znanej osoby rozkręca się machina pośmiertnego nabijania kasy. I tak jak zauważyliśmy nagle przybywa fanów Michael’a Jacksona czy też Amy Winehouse. Tak też w świecie filmowym wychwala się aktorów pod niebiosa.
Jednak głównie chciałem się skupić na aktorach, którzy już pośmiertnie dostali nominację do Oscarów. Aż 5 aktorów było nominowanych w ten sposób. A najgłośniejszym nazwiskiem wśród nich był James Dean. Co ciekawe był on nominowany do nagród w 2 rozdaniach już po jego śmierci. W 1955 roku za film Na Wschód od Edenu, a rok później za Olbrzyma. A z bliższych czasów Heath Ledger za świetną rolę w Mrocznym Rycerzu. Co ciekawe Australijczyk jest jedynym pośmiertnie nominowanym i nagrodzonym aktorem za rolę drugoplanową. Innym aktorem nagrodzonym pośmiertnie jest Peter Finch za film Śieć. Film ten z 10 nominacji zdobył 4 oscary w tym 3 w kategoriach aktorskich.
Pamięć potrafi szybko stać się wybiórcza i odłożyć w kąt wspomnienia o znanych aktorach. Jednak filmy, które stworzyli pozwalają nam byśmy przeżywali na nowo ich przygody. Warto zapamiętać ich ze znanych ról niż z kwestii życia prywatnego czy sposobu śmierci.