Panika w konsulatach USA w Sanie i Berlinie
Na fali wydarzeń z Libii, amerykańscy dyplomaci wolą dmuchać na zimne – i mają rację, bo sytuacja wokół nich stale się zagęszcza. Kolejne incydenty miały miejsce w czwartek: najpierw w Sanie, później w Berlinie. Na szczęście nie ma żadnych ofiar ataków.
Stolicą Jemenu wstrząsnęła manifestacja przed ambasadą USA – tłum próbował wejść do środka. Dzięki interwencji policji, plan ten powiódł się jedynie częściowo; ucierpiały okna placówki i amerykańskie samochody dyplomatyczne. Rozpędzenie manifestantów nie było łatwe, funkcjonariusze użyli armatek wodnych.
Kilka godzin później miała miejsce ewakuacja konsulatu Stanów Zjednoczonych w Berlinie. Policyjni specjaliści wciąż badają podejrzaną przesyłkę, dostarczoną prawdopodobnie przez mężczyznę narodowości albańskiej, która u kilkorgu pracowników ambasady miała spowodować problemy z oddychaniem.
Powodem tarć antyamerykańskich jest wyprodukowany w USA film, Innocence of Muslims, ukazujący Mahometa jako kłamcę i kobieciarza akceptującego przemoc seksualną wobec dzieci.