Ban Ki Moon przemówił
A nawet zagrzmiał. Biorąc pod uwagę, że rewolta w Syrii trwa od marca 2011, ONZ potrzebowało niemal półtora roku na zebranie sił, które pozwoliłyby na kiwnięcie palcem. Ten delikatny gest wystarczy, by odpowiedzialność za konflikt reżimu al-Assada z opozycją zepchnąć na kogoś innego…
Plebiscyt na kozła ofiarnego wygrał Iran. W piątek sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon udał się do Teheranu, gdzie przeprowadził rozmowę zarówno z tamtejszym prezydentem, Mahmudem Ahmadineżadem, jak i premierem sąsiedniej Syrii, Waelem al-Halkim. Syryjczyk usłyszał, że powinnością jego rządu jest obrona ludności cywilnej, a nie stosowanie wobec niej przemocy. Za to Irańczyk dowiedział się, iż jego kraj posiada niezwykły wpływ na Syrię – dlatego też ONZ oczekuje od niego użycia całego czaru dyplomacji, na jaki tylko Iran stać, w celu uregulowania sytuacji w regionie. Pozostaje tylko pogratulować ONZ wyboru „rozwiązania” idealnego.