„Aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa…” – problemy Obamy
Trudno powiedzieć czy Barack Obama chciał dobrze czy źle, wyszło jak zwykle – to znaczy sensacyjnie, ale bez wyraźnego pokrycia w działaniu.
Poniedziałek, konferencja prasowa w Białym Domu. Obama zabiera głos w sprawie reżimu Baszara al-Assada. Ostrzega syryjskiego dyktatora, że użyciem broni chemicznej przeleje kielich goryczy – czego USA nie zamierza tolerować. I niby wszystko w porządku, ale…
Specjaliści ds. Bliskiego Wschodu krytykują wystąpienie prezydenta – według nich daje ono dyktaturze milczącą zgodę na zastosowanie innych rozwiązań militarnych, poza bronią chemiczną. Oznaczałoby to, że Assad mógłby dalej bezkarnie masakrować Syryjczyków za pomocą broni konwencjonalnej jak czołgi czy samoloty – bez narażania się na jakiekolwiek reakcje Waszyngtonu.
Co Obama miał na myśli, wie tylko on sam.