Białorusko-szwedzka wojna o misia
Dyplomatyczna wojna między Białorusią a Szwecją wciąż ma się nieźle – 21 sierpnia mija termin, w którym troje Szwedów miało stawić się na Białorusi w celu umożliwienia KGB odpowiedniego śledztwa, śledztwa w sprawie pluszowych niedźwiadków.
4 lipca miało miejsce naruszenie przestrzeni powietrznej Białorusi – teraz władze Białorusi temu nie zaprzeczają. Co więcej, znalazły winnych całego zajścia: szefa służb granicznych i dowódcę sił powietrznych. Obaj zostali zdymisjonowani. KGB zatrzymało również agenta nieruchomości, który pomógł wynająć Szwedom mieszkanie oraz początkującego dziennikarza, autora pierwszych zamieszczonych w Internecie zdjęć pluszaków. Obu przedstawiono zarzut współudziału w nielegalnym przekroczeniu granicy Białorusi. Po ukaraniu krajowych spiskowców przyszedł czas na zlikwidowanie wroga zewnętrznego. I tak Łukaszenka wyrzucił z Mińska wszystkich szwedzkich dyplomatów – od ambasadora do jego ostatniego współpracownika. Szwecja odpłaciła Białorusi pięknym za nadobne, ograniczając się jednak do odesłania dwóch Białorusinów. Wszystkim, którzy zastanawiają się, o co ten cały cyrk, odpowiedzi udziela sam Aleksander Łukaszenka: otóż konflikt dyplomatyczny ze Szwecją nie ma związku z pluszowym desantem, ale – jest jedno ale – organizatorzy lotu współpracowali ze szwedzką ambasadą! A szwedzki MSZ temu zaprzecza – i tu jest niedźwiedź pogrzebany.