ONZ kontynuuje tradycje Ligi Narodów
W łonie ONZ znów niepokoje – wpływ BRIC – czyli Brazylii, Rosji, Indii i Chin – na kraje rozwijające się, znalazł wyraźne potwierdzenie w głosowaniu w sprawie rezolucji dotyczącej powstrzymania przemocy w Syrii.
Ustępstwa pozostałych członków ONZ, głównie arabskich pomysłodawców rezolucji, zaczęły się jeszcze przed głosowaniem – projekt został znacznie ułagodzony, z jego postulatów wykluczono żądanie ustąpienia prezydenta Baszara al-Assada. Tekst apelował więc jedynie o zaprzestanie działań militarnych ze strony wojsk rządowych oraz wycofanie żołnierzy do koszar. Mimo to, projekt został skrytykowany przez rosyjskiego ambasadora przy ONZ, Witalija Czurkina, a przeciw niemu głosowało 12 państw, przekonanych postawą BIRC. „Za fasadą humanitarnej retoryki rezolucja skrywa jawne poparcie dla zbrojnej opozycji aktywnie wspieranej, finansowanej i uzbrajanej” – stwierdził Czurkin, dodając, że samą inicjatywę uważa za szkodliwą. Jego syryjski odpowiednik, Baszar Dżaafari, określił działania Zgromadzenia Ogólnego ONZ jako teatralny gest, który nie ma żadnego znaczenia.
W tym ostatnim akurat, możemy się z nim zgodzić: dopóki decyzyjność Rady Bezpieczeństwa nie zostanie odblokowana, sytuacja w Syrii nie ulegnie zmianie; o blokadę zaś zadbają rosnące w siłę potęgi gospodarcze, których żadne inne państwo nie zechce do siebie uprzedzić.