Pentagon ostrzega, Izrael grozi, Iran się nie boi
Spraw, które dotyczą naszego losu, naszego bytu, nie pozostawiamy innym, nawet, jeżeli są naszymi najlepszymi przyjaciółmi – powiedział we wczorajszym wywiadzie telewizyjnym premier Izraela. Benjamin Netanjahu nie ukrywa, że postępujący program atomowy Iranu poważnie niepokoi jego państwo, a amerykańscy sojusznicy nie spełniają się w roli mediatora bliskowschodniego sporu.
Wywiad poprzedził dzisiejszą wizytę szefa Pentagonu w Tel Awiwie. Leon Panetta oświadczył, że na pierwsze kroki, jakie zostały poczynione w tej sprawie złożyły się sankcje (nałożyły je na Iran USA i UE) oraz dyplomacja. Dopiero po tych, niewojskowych próbach rozwiązania sporu, należy myśleć o siłach wojskowych: Jeżeli jednak [Irańczycy] będą kontynuowali i zaczną [budować] broń nuklearną, (…) to mamy w zanadrzu opcje i jesteśmy gotowi do wdrożenia ich, by zagwarantować, że do tego nie dojdzie (cyt. Associated Press). Wystąpienie Panetty nie usatysfakcjonowało izraelskich polityków; minister obrony Izraela Ehud Barak podkreślił, że prawdopodobieństwo skuteczności sankcji jest skrajnie małe, za to zagrożenie stwarzane przez Iran ogromne – a czas działa na niekorzyść jego kraju. Netanjahu w ostatnich słowach wywiadu przypomina – Barack Obama przyznał Izraelowi prawo do samoobrony.