Były prezydent pod lupą prokuratury
Po majowej porażce w wyborach prezydenckich można było przypuszczać, że brak reelekcji to największy problem Nicolasa Sakrozego. Okazuje się, że jednak nie. Jak informuje agencja Associated Press, we wtorek, tj. dzisiaj, francuscy śledczy przeszukali mieszkanie i biuro byłego prezydenta. Czyżby „Sarko” zdążył popełnić jakieś przestępstwo od czasu wygaśnięcia immunitetu? Skądże. Chodzi o kampanię wyborczą z 2007 roku, a konkretnie o jej finansowanie przez spadkobierczynię firmy L’Oreal – Liliane Bettencourt.
Sprawa rozpoczęła się w 2010 roku, przy okazji sporów toczonych o spadek w rodzinie wymienionej Liliane Bettencourt. W toku prowadzonego postępowania wyszło na jaw, że miała ona wręczyć skarbnikowi partii UMP (Unia na Rzecz Ruchu Ludowego) 50 00 euro, co o wiele przekracza ustawowy limit 4 600 euro. Były prezydent stanowczo zaprzecza jakimkolwiek oskarżeniom.
Sprawa nielegalnego finansowania kampanii prezydenckiej ponownie wywołała także temat wolności słowa. Doszło nawet do tego, że dziennik „Le Monde” wytoczył urzędnikom Sarkozemu sprawę o używanie kontrwywiadu w celach ustalania źródeł przecieku w śledztwie.
Sprawa Sarkozego nie jest pierwszą w łonie gaullistowskiej partii. W 2004 roku za machlojki finansowe skazany został Alain Juppé (obecny minister spraw zagranicznych Francji, wcześniej premier), a w 2011 roku sąd wydał wyrok na prezydenta Jacquesa Chiraca, skazując go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu za przekręty finansowe z czasów, gdy był on merem Paryża.