Wszechobecny Klimt
Klimt jest wszędzie. Na breloczkach, kolczykach, talerzach i innych przedmiotach codziennego użytku, tak się zastanawiam jak daleko można się posunąć… „czyli jak głęboko można wetknąć Klimta i bezczelnie zarabiać na cudzej twórczości, banalizując ją i zagrabiając dla własnych, komercyjnych potrzeb…”
W tym roku z okazji 150. rocznicy urodzin tego artysty – wiedeńskie muzea postanowiły zebrać wszystkie fotografie i gadżety – pamiątek i innych przedmiotów ozdobionych reprodukcjami jego obrazów. Klimt spowszechniał. W dobie komercjalizacji i wszechobecnego szału zakupów stał się „codziennym kolegą” patrzącym na nas z wystaw hipermarketów, galerii handlowych czy akcji internetowych.
W czasach kultury masowej i nagminnego kiczu. Jego twórczość została zdegradowana do ikony codziennego kultu, widocznego w tłoczonym malowidle – dostępnej już za 2,99 zapalniczce, czy słynnych kotach Klimta – patrzących na nas z darmowej plastikowej torby na zakupy. Reprodukcje jego dzieł pojawiają się w najbardziej zaskakujących miejscach i na najbardziej osobliwych przedmiotach: banalne pierścionki, parasolki, szale, sukienki, filiżanki i notesy – to tylko niektóre z niezliczonej ilości codziennych upodobań.
Wybierasz się dzisiaj na zakupy rozejrzyj się uważnie i sprawdź kto na ciebie patrzy z górnej półki!