Recenzja płyty Marka Dykaja „Moje Fado”
Artysta nieznany, z bujną przeszłością, lecz śpiewający w taki sposób, że jego głosu chce się słuchać bez przerwy.
O Marku Dyjaku dowiedziałam się stosunkowo niedawno. Usłyszałam jedną z jego piosenek „Człowiek (Złota Ryba)” i uznałam, że muszę przesłuchać całą jego płytę. Płyta „Moje Fado” urzekła mnie oryginalnością, dużą prawdziwością tekstów i fantastycznym głosem autora. Opowiada o tym jak trudno żyć będąc alkoholikiem, kiedy trzeba zrezygnować z miłości życia, by nie rujnować go drugiej osobie, o tym że nie zawsze dostawał pomoc od ludzi mimo tego, że bardzo o nią zabiegał. Marek Dyjak z zawodu jest hydraulikiem, jako człowiek – nie pijącym od 5 lat alkoholikiem. Fani mówią o nim polski Tom Waits on sam jest ogromnym fanem Włodzimierza Wysockiego. Sam przyznaje, że kiedyś nie mógł egzystować bez alkoholu, jeśli nie wlał w siebie przynajmniej dwóch litrów wódki dostawał napadu padaczki. Był na dnie, lecz udało mu się od niego odbić, teraz tworzy muzykę, jaka ona jest? Dokładnie taka jak on sam. Intrygująca, pełna emocji i tekstów nad którymi warto się choć przez chwilę zastanowić.
Szczególnie polecam osobom, które szukają do posłuchania czegoś nowego, świeżego i innego, a ten artysta i jego płyta z całą pewnością takie są.