Wszystkie „Ale” Doroty Miśkiewicz
Na pierwszy rzut ucha prosta, wręcz ascetyczna. Na drugi i wszystkie następne – pyszna. Na lekkostrawność czwartego albumu Doroty Miśkiewicz złożyły się wartościowe – a prawie już nieobecne w mainstreamie – teksty i czytelna muzyka. Oto przepis na dobrą płytę.
Album „Ale” rozwija się w czasie trwania. Ambitnieje. Z poziomu lekkich, frywolnych kawałków przenosi się na wyższe stopnie poetyki. W tworzenie płyty zaangażowali się wielcy artyści polskiej sceny jazzowej i wspaniali tekściarze. Kompozytorami wszystkich utworów są Marek Napiórkowski i Dorota Miśkiewicz. Ich współpraca na gruncie muzycznym dała przyjemne dla ucha efekty. Do tekstów przyłożyli swe pióra między innymi Grzegorz Turnau, Wojciech Waglewski i Wojciech Młynarski. I trzeba kategorycznie stwierdzić, że tekściarz to osobny zawód, co słychać na płycie. Całości dopełnia obecność Ewy Bem, która wraz z Dorotą Miśkiewicz wykonuje tytułowy utwór „Ale”.
Płyta, której premiera odbędzie się 8 maja to dobry materiał na wiosnę. Lekki, łatwy, przyjemny. Ale przede wszystkim cenny muzycznie. Warto się nad nim pochylić. Chociażby po to, by upewnić się, że na polskiej scenie działają osoby, dla których muzyka to nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy, ale też sposób opowiadania o życiu.