„The Pryzmats” – recenzja płyty
W piątek, 23. marca, na stronie Empiku ruszyła przedsprzedaż nowej płyty zespołu The Pryzmats. Premiera trzynastu nowych utworów odbędzie się już 30. kwietnia. Na płycie gościnnie wystąpili: Hania Drewnowska, Adam Słomiński oraz Stasiak z 2cztery7, Pan Wankz z zespołu Dinal i Te-Tris.
Od 2007 roku grają jako live band. Pochodzą z Żywca. Punktem wyjścia dla ich pracy twórczej jest klasyczny hip-hop. Instrumentarium nowego albumu to: gitara elektryczna, gitara basowa, instrumenty klawiszowe oraz perkusja. Charakterystyczne brzmienie klawiszy, powtarzające się delikatne gitarowe riffy, a w tle sekcja rytmiczna sprawiają, że album chwilami utrzymany jest w klimacie funky. Prosta harmonia stanowi podkład do autobiograficznego rapowanego tekstu podmiotu. Do solisty niekiedy dołączają rapowane chórki. Pojawiają się wulgaryzmy. Utwór „Retrospekcja” zawiera nawet instrumentalne solówki. Po utrzymanych w podobnym klimacie pierwszych utworach, kompozycja „Sumienie” jest delikatnym zwrotem w kierunku psychodelicznym z wokalną linią melodyczną, którą wykonał gościnnie Adam Słomiński. To początek niespodzianek, których nie będę zdradzać.
Nad produkcją płyty czuwał Dj Zero – wiceprezes wytwórni muzycznej LWW i główny producent w LWW Studio. Można go spotkać w warszawskim Balsamie oraz Cafe kulturalna. Tworzy w stylu funky, reggae, soul, hip hop. Jest producentem albumu, który przeszedł do klasyki polskiego hip hopu „Numer Raz i Dj Zero „Smak Beat Records”. Skrecze, czyli dźwięki powstające poprzez drapanie płyty winylowej igłą znajdującą się w gramofonie położył Dj IKE, czyli Piotr Zawałkiewicz, polski producent muzyki hip hop oraz dj. Współpracował z wieloma artystami polskimi i zagranicznymi.
Hip-hop jako gatunek muzyczny powstał w afroamerykańskich społecznościach w Nowym Jorku w latach 70. XX wieku. Za pioniera gatunku uważany jest muzyk, wokalista, kompozytor Kevin Donovan, znany jako Afrika Bambaataa. W swoich utworach łączy rhythm and bluesa i funky, nawiązując do twórczości takich grup jak: James Brown, Parliament, Funkadelic, a nawet Kraftwerk. Zorganizował pierwszą w historii hip-hopu trasę koncertową. DJ-e zaczęli tworzyć tzw. sampling, czyli zapętlać zapisy partii solowych, a do tego doszło rytmiczne , niekiedy rymowane wypowiadanie tekstu, czyli rapowanie. Nowa kultura rozprzestrzeniła się na cały świat.
„Coś z niczego” to ciepłe brzmienie, które sprawia, że płyty słucha się bardzo przyjemnie, nawet jeżeli nie jest się wielbicielem hip-hopu. Klasyczny skład bandowy, soulowe zaśpiewy, psychodela, funky, a do tego rapowany tekst to rzadko spotykana mieszanka muzyczna.
Chwilami jest bardzo niekonwencjonalnie, dlatego zachęcam do posłuchania i własnej oceny.