Kupiliśmy Zoo – recenzja film
Film oparty na pamiętniku Benjamina Mee jest opowieścią dla całej rodziny.
Benjamin (w tej roli Matt Damon) musi zmierzyć się ze śmiercią żony, a także z problemami związanymi z wychowaniem dorastających dzieci. Pewnego dnia postanawia zacząć wszystko od nowa i kupić nowy wielki dom. Ku swojemu zaskoczeniu odkrywa, iż na jego terenie jest położony ogród zoologiczny. Mimo braku doświadczenia jako Dyrektor tego typu przedsięwzięcia postanawia przywrócić Ogrodowi jego dawną świetność. W filmie pojawia się tygrys, lew i inne odgrodzone zwierzęta. Aktorstwo Matta Damona, popularnością dorównującego Leonardo Di Caprio przyciągnie zapewne również rzesze jego fanek. Nie można odmówić tej opowieści szczególnego uroku, przesyconego pozbawioną cynizmu wiarą w człowieka i jego dobroć. Nawet inspektor rzucający kłody pod nogi Benjamina, wydając wreszcie odpowiedni dokument umożliwiający ponowne otwarcie zoo, uśmiechnie się i pokiwa z niedowierzaniem głową, patrząc na radujących się pracowników.
Szkoda, że film nie pojawił się w wersji z lektorem. Z tego powodu część widzów po prostu na niego nie pójdzie. Jednak to idealna rozrywka dla rodziców z dziećmi.